PRODUKCJA PALIWA IN SITU JAKO ROZWIĄZANIE DLA LOTÓW ZIEMIA -
MARS - ZIEMIA
Mars fascynował ludzkość od dawna. W starożytności czczono
go jako bóstwo. W czasach Keplera wyznaczono jego orbitę, sporządzono
pierwsze szkice jego tarczy i wyznaczono czas marsjańskiej doby.
Na początku XIX wieku znane były już prawie wszystkie
podstawowe dane na temat Czerwonego Globu: okres obiegu wokół Słońca,
długość dnia. Masa i gęstość planety, odległość od Słońca,
długość dnia, wartość siły ciążenia na powierzchni
planety oraz kąt nachylenia do płaszczyzny orbity. Następnie
odkryto istnienie atmosfery na podstawie zmian na powierzchni i
rozmiarów czap biegunowych w zależności od marsjańskiej pory
roku. Dodatkowo odkryto księżyce Marsa i kanały na jego
powierzchni. Dokonanie odkryć od czasów Keplera umożliwiła
luneta i teleskop. Po pierwszych lotach w kosmos, sondy bezzałogowe
podjęły badania Marsa. Marinery 4,6,7,9 przesłały na Ziemię
pierwsze wyniki badań i obrazy planety. Mars 2 i 3 wylądowały
na powierzchni planety. Vikingi 1 i 2 przesłały wyniki badań
gruntu. Po kilkuletniej przerwie wysłano Mars Observera oraz
Phobosy 1 i 2, misje, które zakończyły się niepowodzeniem. W
latach 1996 - 1999 Marsa badał Mars Global Surveyor, Mars
Pathfinder oraz robot Sojourner. Nie obeszło się bez niepowodzeń.
Misje Mars 96 i Mars Climate Orbiter utracono na wskutek błędów
w konstrukcji rakiety nośnej lub błędów w przeliczeniu odległości.
W drodze na Marsa są japońska sonda Nozomi (Planet B) i Mars
Polar Lander.
Jednak wszystkie powyżej wymienione sondy leciały w jedną
stronę. Z Ziemi na Marsa. Z Marsa na Ziemię wracały jedynie
przekazy radiowe wyników badań oraz zdjęcia zrobione z
powierzchni planety i z orbity. Nie dostarczą one odpowiedzi na
wiele pytań dotyczących planety. Konieczne będzie dostarczenie
próbek gruntu i wysłanie człowieka, aby przeprowadzić pełniejszą
eksplorację. A w tym przypadku podróż odbędzie się w obie
strony.
Wczesne koncepcje podróży na Marsa i z powrotem miały jedną
wspólną cechę: przewidywano w nich konieczność zabrania
paliwa na podróż w obie strony. Dla misji przywiezienia próbek
z Marsa (Mars Sample Return) opracowano 2 rodzaje projektów.
1) Wysłanie 1 dużej rakiety ze statkiem posiadającym zapas
paliwa na lot w obie strony. W lądowniku znajdowałby się robot
do pobierania próbek, które umieściłby w pojemniku statku
powrotnego. 1,5 roku później rakieta wystartowałaby i po 8
miesiącach próbki trafiłyby na Ziemię.
2) Wysłanie 2 statków na pokładzie 2 mniejszych rakiet.
Pierwszy składałby się z pojazdu powrotnego (ERV) z paliwem na
lot do Ziemi z orbity Marsa. Po dotarciu do Marsa ERV zostałby
na orbicie. Drugi - to pojazd startujący z paliwem na lot z
planety na orbitę marsjańską (MAV - Mars Ascend Vehicle) z
robotem i pojemnikiem na próbki. Wylądowałby on na Marsie.
Robot pobrałby próbki i umieściłby je w pojemniku. MAV
wystartowałby z pojemnikiem i spotykał się na orbicie okołomarsjańskiej
z pojazdem powrotnym. Następnie po przekazaniu pojemnika na pokład
ERV, po odrzuceniu MAV wyruszyłby w drogę powrotną jak
poprzednio.
Pierwszy projekt okazał się zbyt kosztowny, mimo, iż nie był
skomplikowany. Pojazd byłby duży i potrzebowałby dużej
rakiety, a to kosztowało. Drugi projekt był tańszy, ale jego złożoność
i stopień ryzyka towarzyszącego spotkaniu na orbicie okołomarsjańskiej
były zbyt duże. Poza tym, technologie zdalnego sterowania takim
spotkaniem na orbicie okołomarsjańskiej nawet z wykorzystaniem
wirtualnej obecności człowieka rozbiły się o prosty fakt występowania
opóźnienia w łączności Ziemia - Mars.
Dla wypraw załogowych na Marsa podstawą był opracowany w
latach 40-tych przez Wernera von Brauna program Das Marsprojekt.
Zakładał on budowę orbitalnej infrastruktury do budowy
flotylli statków wystrzeliwanych w kierunku Czerwonej Planety. Późniejsze
wersje tego projektu rozważano w 1969 roku i później,
uaktualniając go technicznie do momentu opracowania tzw. Raportu
90-dniowego, gdzie koncepcję rozbudowano do planu potrzebującego
więcej elementów niż jego pierwowzór. Najpierw zamierzano
zbudować stacje orbitalne wyposażone w sprzęt do budowy i
tankowania rejsowych statków Ziemia - Księżyc. Statki te
przewiozłyby materiały do budowy kompleksu baz księżycowych.
Połączona infrastruktura na orbicie wraz z bazami na Księżycu
posłużyłaby do budowy gigantycznego statku zdolnego przenieść
1000 ton ładunku, który odbywałby rejsy Ziemia - Mars - Ziemia
po trajektorii opozycyjnej. Podczas pobytu na orbicie Marsa,
niewielki statek przewiózłby grupę naukowców na 30-dniowy
pobyt na powierzchni planety. Taki statek ruszałby załadowany i
ciężki, a wracałby pusty i lekki po zostawieniu w trakcie
rejsu różnych fragmentów zbędnego wyposażenia. Od razu widać
w powyżej omówionej koncepcji niesłychaną złożoność i
obecność zbędnych elementów. Spowodowały one, że koszta
projektu były gigantyczne, a realizacja przeciągnęłaby się
na dziesiątki lat.
Podsumowując projekty tradycyjnych lotów bezzałogowych i załogowych
na Marsa, można stwierdzić, że potrzebne były nowe rozwiązania,
które uprościłyby konfiguracje misji i obniżyły ich koszty,
a co za tym idzie, sprawiłyby, że staną się bardziej realne w
najbliższym czasie. Jednym z rozwiązań jest produkcja paliwa
in situ z atmosfery na Marsie. W przełomie lat 1989/90 było
wiadomo, że Raport 90-dniowy nie ma szans na zrealizowanie, jak
i powyżej omówione misje przywiezienia próbek z Marsa. Dlatego
w amerykańskiej firmie Martin-Marietta opracowano założenia
produkcji paliwa in situ sięgając po prace prof. Roberta Asha z
1976 roku. Stały się one jedną z podstaw przy planowaniu lotów
załogowych i bezzałogowych na Czerwony Glob. Był to wynik
zastosowania koncepcji wykorzystania lokalnych zasobów, w skład
której wchodziła produkcja paliwa in situ.
Jak wiadomo, atmosfera na marsjańska składa się z 95% CO2 i 2,7%
N2. Dlatego pod uwagę wzięto dwa układy paliwa i utleniacza,
które można z niej uzyskać: tlenek węgla / tlen oraz metan /
tlen.
Pierwszym kandydatem jako paliwo uzyskane in situ jest tlenek węgla/tlen.
Można go otrzymać w reakcji rozkładu dwutlenku węgla w
przebiegającej następująco:
2CO2 --> 2CO + O2
Całość zachodzi w wysokiej temperaturze 1100 C w reaktorze składającym
się z tysięcy małych ceramicznych rurek tlenku cyrkonu.
Tlen oddziela się od mieszaniny stosując elektromechaniczne
pompowanie przez membranę z tlenku cyrkonu pod napięciem. Oba
składniki trafiałyby do zamrażarki, a potem do zbiorników.
Zaletą układu CO/O2 jest prostota otrzymywania. Jedna reakcja,
jeden reaktor. Wady - mała wytrzymałość mechaniczna tlenku
cyrkonu użytego do budowy reaktora i wymagająca dużego nakładu
energii duża endotermiczność reakcji. Impuls właściwy
uzyskany ze spalenia 1 kg mieszaniny do otrzymania 1 kG siły ciągu
wynosi 270 sek. (2700 m/s). Nie jest to najlepszy wynik, jeśli
porównamy go z silnikiem rakiety V2 na etanol i tlen i Isp 230
sek. (2300 m/s) oraz silnikiem RL-10 firmy Pratt&Whitney o
Isp. 450 sek. (4500 m/s) na wodór i tlen. Oprócz tego, poważnym
wyzwaniem dla konstruktorów będzie skonstruowanie silnika
odpornego na bardzo wysoką temperaturę spalania CO i O2 (co może
być już nieaktualne, biorąc pod uwagę projekt misji
przywiezienia próbek gruntu z Marsa planowanej na rok 2003,
gdzie ta mieszanina ma być użyta jako materiał pędny).
Niezbyt dobra wydajność tego paliwa wymusza potrzebę zabrania
na Marsa dużych zbiorników.
Alternatywnym układem materiału pędnego do CO/O2 jest układ
CH4/O2 . Na Marsie powstawałby z reakcji:
1) CO2 + 4H2 --> CH4 + 2H2O
Reakcja Sabatier`a
2) 2H20 --> 2H2 + O2
Elektroliza
Cechą charakterystyczną widoczną w reakcjach jest obecność
wodoru, który nie występuje w atmosferze marsjańskiej. Skąd
go zatem otrzymać? Potrzebne byłoby źródło wody, ale nie
wiadomo czy woda na Marsie występuje. Zatem jedynym wyjściem
jest przywiezienie wodoru z Ziemi. Masa wodoru przywiezionego z
Ziemi nie jest na tyle duża w porównaniu z ilością dwuskładnikowego
paliwa, jaką można dzięki niemu otrzymać. Stosunek mas wynosi
1:12. Dlatego dostarczenie wodoru z Ziemi opłaca się bardziej
od dostarczenia całego zapasu paliwa z Ziemi.
Przechodząc do reakcji przedstawionych powyżej, widać, że
reakcja (1) jest znana jako reakcja Sabatiera. Jest ona reakcją
egzotermiczną. Przebiega samorzutnie w stalowym reaktorze po
dostarczeniu energii do jej rozpoczęcia w obecności
katalizatora z rutenu lub niklu. Jej wysoka stała równowagi
oznacza dużą wydajność (ok. 90%). Otrzymany metan skraplany
jest w zamrażarce lub przy zetknięciu się z ultrazimnym
strumieniem wodoru. Powstała woda w reakcji zostaje skroplona w
kondensatorze. Trafia ona do pojemnika, a następnie w procesie
elektrolizy w elektrolizerze SPE wg reakcji (2) uzyskuje się
tlen i wodór. Tlen kieruje się do zamrażarki, gdzie zostaje
skroplony i zmagazynowany, a wodór zostaje użyty ponownie w
reakcji (1).
Cyklicznie użyty wodór w reakcjach (1) i (2) umożliwia
otrzymanie mieszaniny metanu i tlenu w stosunku mas 1:2. Spalanie
takiej mieszaniny daje Isp. 340 sek. (3400 m/s). Istnieje możliwość
uzyskania większej wydajności spalania poprzez zastosowanie
proporcji metanu do tlenu 1:3,5 dającej Isp. 380 sek. (3800 m/s).
1) CO2 + 4H2 --> CH4 + 2H2O
Reakcja Sabatier`a
2) 2H20 --> 2H2 + O2
Elektroliza
3) CO2 + H2 --> CO + H2O
Reakcja RWGS
Dodatkową porcję tlenu otrzymać można w reakcjach (3) RWGS (odwrotnej
do reakcji tworzenia gazu wodnego) i (2) przy użyciu wodoru
otrzymanego po przeprowadzeniu reakcji (1) i (2). Reakcja (3)
cechuje się endotermicznością i przebiega w obecności
katalizatorów żelazowo-chromowych. Można ją przeprowadzić w
stalowym reaktorze wykorzystując ciepło uzyskane z reakcji
Sabatiera czyli ok. 400 C, ale jej stała równowagi wynosząca
ok. 0,1 jest niekorzystną cechą. Można go ominąć odprowadzając
jeden z produktów - wodę. Wymaga to ciągłej pracy
kondensatora podczas tej reakcji.
Proces uzyskania tlenu i metanu w porównaniu z otrzymaniem
tlenku węgla i tlenu, wymaga mniej energii potrzebnej do
przeprowadzenia 2 lub 3 reakcji. Aparatura do przeprowadzenia
reakcji Sabatiera, elektrolizy i reakcji RWGS jest bardziej złożona,
ale jej konstrukcja jest solidniejsza. Wadą jest uzależnienie
od przywiezionego z Ziemi zapasu wodoru. Większa wydajność
energetyczna uzyskanego paliwa, to mniejsze zbiorniki potrzebne
do jego zmagazynowania i mniejsza masa startowa w porównaniu
misji z układem tlenek węgla / tlen. Następną rzeczą wartą
wspomnienia jest to, że można do mieszaniny metan/tlen
przystosować będący w użyciu silnik RL-10.
Użycie produkcji paliwa in situ pozwala uprościć konfigurację
misji wysyłanych na Marsa i obniżyć ich koszty. Dla misji
bezzałogowej oznacza to zabranie mniejszej ilości paliwa tj.
ilości potrzebnej na lot i lądowanie na Marsie. Wystarcza
jednak niezbyt duża rakieta nośna, lądownik z instalacją ISPP,
robot i pojemnik na próbki. Lądownik po dotarciu na powierzchnię
Marsa rozpoczyna produkcję paliwa na powrót na Ziemię lub
wyniesienie pojemnika na orbitę okołomarsjańską. Robot w tym
czasie zbiera próbki gruntu i umieszcza je w pojemniku. Kiedy
otwiera się okno startowe lądownik startuje z powierzchni Marsa
na orbitę planety i wraca na Ziemię lub zostaje pochwycony
przez statek wysłany z Ziemi.
Misja załogowa dzięki wykorzystaniu produkcji paliwa in situ może
zostać wysłana na Marsa z Ziemi przy użyciu bezpośredniego
startu. W projektach "Mars Direct" Roberta Zubrina i
"Mars Semi-direct" opracowanym dla NASA produkcja
paliwa na miejscu stanowi integralną część planowanej wyprawy
załogowej. Zbędne stają się kosmiczne stacje i bazy na Księżycu.
Uzyskane dzięki temu korzyści sprawiają, że moment
postawienia stopy na Marsie znacznie się przybliży i wielu z
nas będzie tego świadkiem.
Bibliografia:
1) Zubrin Robert - Czas Marsa - Warszawa 1997
2) Gola Marian - Ziemska inwazja na Marsa - Astronautyka 3/99 s.11-13